Kolejna edycja tomaszowskiego festiwalu, o symbolicznej nazwie Love Polish Jazz już za nami.  W tym roku formuła festiwalu została poszerzona o bezpłatne warsztaty jazzowe z udziałem wybitnych artystów.  Zajęcia wokalne poprowadziła Krystyna Prońko z akompaniamentem Przemysława Raminiaka. Techniki gry i improwizacji jazzowej na saksofonie i trąbce uczył Adam Wendt. Marcin Jahr przekazał swoją wiedzę z zakresu perkusji jazzowej, zaś Zbigniew Wrombel przedstawił technikę gry na kontrabasie i gitarze basowej. Krzysztof „Puma” Piasecki zaszczepił młodym adeptom sztuki gitarowej miłość do jazzowych riffów.  Po zajęciach, w Galerii Sztuki Arkady, uczniowie spotykali się na jednej scenie ze swoimi nauczycielami z warsztatów.  Miło było obserwować jak każdego wieczoru młodzi muzycy stawiali się coraz bardziej pełnoprawnymi partnerami dla gwiazd jazzu. Każdorazowo po koncertach festiwalowych odbywały się jam session w Arkadach. Drzwi klubu festiwalowego były otwarte do późnych godzin nocnych.

Festiwal na Arenie Lodowej otworzył zespół Szymona Miki w międzynarodowym składzie ze słowackim trębaczem Oskarem Törökiem i zjawiskową szwajcarską wokalistka (mającą korzenie japońskie i polskie) – Yumi Ito. Lider zespołu Szymon Mika to wschodząca gwiazda europejskiej gitary, którym zachwyca się sam Mike Stern – jeden z największych gitarzystów w historii jazzu. Przepiękne wokalizy Yumi Ito wprawiały w zachwyt słuchaczy, którzy w skupieniu słuchali koncertu raz po raz nagradzając artystów gromkim brawami. Jednak chyba najbardziej zapamiętamy rewelacyjne wykonanie Tomaszowa, słynnej piosenki z repertuaru Ewy Demarczyk. Yumi zaśpiewała ten utwór w swoim oryginalnym, magicznym stylu… Trzeba tu dodać, że był to koncert premierowy, co jest znakiem rozpoznawczym Love Polish Jazz Festival już od pierwszej edycji.

O godzinie 20.00 na scenie pojawił się Jazz Band Młynarski − Masecki z projektem Płyta z zadrą w sercu. Publiczność z zachwytem reagowała na dźwięki przedwojennego jazzu, który Jan Młynarski i Marcin Masecki wraz z big-bandem wykonali w sposób mistrzowski. Był to jazz najwyżej próby. Można było tylko westchnąć jak wspaniała była przedwojenna muzyka rozrywkowa. Tak – jazz przed wojną był synonimem muzyki rozrywkowej.  Koncert zakończył się owacją na stojąco.

Sobotni wieczór rozpoczął Piotr Schmidt Sextet. Lider do projektu zaprosił dwóch zagranicznych, wybitnych, muzyków – czeskiego gitarzystę Davida Dorůžkę i litewskiego saksofonistę Kestutisa Vaiginisa. Było to koncert, z tych które zdarzają się raz na wiele, wiele lat. Po raz pierwszy w historii publiczność mogła posłuchać sześciu brakujących kompozycji Krzysztofa Komedy z projektu Meine Süsse Europäische Heimat – Moja słodka europejska ojczyzna. Do niedawna wydawało się, że dzieła te bezpowrotnie przepadły, jednak w archiwach Biblioteki Narodowej organizatorom udało się odnaleźć oryginalne nuty Komedy. Koncert był wspaniały. Publiczność w skupieniu i z zachwytem wysłuchała nieznanego Komedy. Z pewnością Love Polish Jazz Festival przejdzie do historii jako miejsce, gdzie sześć odnalezionych dzieł Krzysztofa Komedy rozpoczęło nowe życie.

W finale festiwalu Kuba Badach przedstawił swój legendarny projekt, w którym oddaje hołd innemu wielkiemu wokaliście. Andrzej Zaucha, bo o nim mowa, choć nie żyje od 30 lat, to jego twórczość wciąż jest obecna. Usłyszeliśmy genialne piosenki we wspaniałych, lekko jazzowych aranżacjach, i genialnie wykonanych przez Kubę Badacha – m.in. Wymyśliłem Ciebie, Bądź moim natchnieniem, Jak na lotni, Bezsenność we dwoje i wiele innych. Mimo późnej pory wszyscy żałowali, że to już koniec tego pięknego koncertu. I znowu standing ovation. I oczekiwanie na kolejny Love Polish Jazz Festival…

Podsumowując festiwal, musimy jeszcze wspomnieć o pewnym wspaniałym zdarzeniu. Wszyscy przeżywamy dramat maleńkiej Zosi, do leczenia której potrzebna jest astronomiczna kwota 9 milionów złotych.  Przez cały festiwal wolontariusze zbierali datki. W ostatnim dniu festiwalu pojawił się wybitny fotograf Jarek Wierzbicki, który błyskawicznie wpadł na pomysł, aby wylicytować wielokrotnie nagradzaną w Polsce i na świecie fotografię swojego autorstwa, przedstawiającą Leszka Możdżera, wykonaną na naszym festiwalu w 2018 r. Licytacja zakończyła się niewiarygodną kwotą 35 tysięcy złotych, która już zasiliła konto Zosi. Jesteśmy przeszczęśliwi, że takie cudowne wydarzenie miało miejsce na naszym festiwalu…